6 lutego 2017

Rozdział 3

(c) - daylight3

- Jak dobrze, że mogłeś tak szybko się ze mną spotykać - powiedziała dziewczyna, gdy tylko Matthew pojawił się w umówionym miejscu.
- Przecież wiesz, że będę zawsze, gdy będziesz mnie potrzebować - powitał ukochaną brunet.
- Jest dokładnie tak jak mówiłeś - wyżaliła się. - Melissa nie żyje, a ja mam poślubić jej narzeczonego, bo tak zaplanowali nasi rodzice.
- Słyszałem o śmierci twojej siostry i bardzo mi przykro z tego powodu. Nie pojmuję, jak twoja rodzina może cię zmuszać do czegoś takiego. W głowie mi się to nie mieści - powiedział wzburzony chłopak.
- Też tego nie rozumiem, ale nie martw się. Powiedziałam rodzicom, że nigdy się na to nie zgodzę - odpowiedziała dumnie.
- I jak na to zareagowali? - zapytał zaciekawiony.
- Nie byli zachwycani, ale chyba się z tym pogodzili. Rozmawialiśmy o tym cztery dni temu i od tej pory nie poruszyli tego tematu. Wydaje mi się, że przyjęli do wiadomości, że nie są w stanie mnie do niczego zmusić - odpowiedziała radośnie.
- Jestem z ciebie dumny, że byłaś w stanie się im postawić - pochwalił ukochaną.
- Przecież nie mogłam się na to zgodzić. Jestem z tobą i nigdy nie byłabym w stanie pomyśleć o innym mężczyźnie - przyznała szczerze.
- Wiem. Dlatego tak bardzo cię kocham - odpowiedział szeptem - myślisz, że naprawdę zrozumieli, że tego nie zrobisz? - zapytał, po chwili.
- Jestem pewna. Moja matka była wyraźnie nie zadowolona, ale mój ojciec mnie kocha i wierzę, że dba o moje szczęście - powiedziała zmartwiona. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że moja siostra odeszła tak nagle. Nigdy nie byłyśmy ze sobą tak blisko jak zawsze są bliźniaczki, ale naprawdę mi jej brakuje - dodała.
- To była najbliższa ci osoba z twojej rodziny, masz prawo ją opłakiwać - pocieszył ją Matthew.
- Nie według mojej mamy. Na pogrzebie powiedziała mi, że reprezentuje rodzinę i mam wyglądać godnie. Zwróciła mi uwagę nawet za to, że rozmazał mi się makijaż, a przecież płakałam za Melissą. Nie pojmuję, jak ona może być taka bezuczuciowa - stwierdziła rozżalona.
- Niektórzy po prostu tacy już są. Wiesz nie mogę się już doczekać jak zabiorę cię od nich. Co byś powiedziała gdybym zaproponował żebyś zamieszkała ze mną. Wiem, że znamy się krótko, a moje mieszkanie jest wielkości twojej garderoby, ale moglibyśmy być naprawdę szczęśliwi - odparł zdecydowanie.
- Jeszcze nie myślałam nad takim poważnym krokiem. Moi rodzice jeszcze o nas nie wiedzą, a już mam się do ciebie przeprowadzić? Przepraszam Matt, wiesz jak bardzo bym tego chciała, ale odłóżmy to jeszcze. Na razie, jest dobrze tak jak jest - wytłumaczyła spokojnie. To co proponował jej chłopak, było spełnieniem jej marzeń. Uwolniła by się od swoim toksycznych rodziców i mogła by zacząć układać sobie życie z dala od blasku fleszy. Zawsze marzyła o spokojnym życiu u boku ukochanego mężczyzny. Jednak wiedziała, że to jeszcze nie ten czas. Po chwili dodała zarumieniona. - Przecież i tak często spędzamy czas w twoim mieszkaniu.
- O tak. Ale obiecaj, że jeszcze raz przemyślisz moją propozycję - wymusił przysięgę młody mężczyzna.
- Oczywiście, obiecuję. Pomyślę o tym - potwierdziła brunetka.
- A teraz, może zachciałbyś odwiedzić mnie w moim mieszkaniu? - zaproponował Matt.
- Co masz na myśli? - odpowiedziała figlarnie dziewczyna.
- Dobrze wiesz - odrzekł i pocałował Melanie.

- Eleanor miło cię widzieć - powiedział kobietę stanowczy Jospeh.
- Ciebie również. Muszę z tobą porozmawiać - odpowiedziała konspiracyjnie brunetka i usiadła naprzeciwko mężczyzny, przy stoliku.
- Co było tak ważne, że musiałem odwołać moje dzisiejsze spotkania Len? - rzekł oburzony.
- Mamy problem. Melanie uparła się, że nie poślubi Jasona. A ten głupiec Stephen chyba pozwoli jej na to szaleństwo - streściła zdezorientowana. Nie taki mieli plan. Jej córka i syn Waltona mieli złożyć przysięgę małżeńską.
- Czy ty naprawdę przychodzisz do mnie z takim głupstwem? Nie potrafisz poradzić sobie z rozpieszczoną pannicą? - odparł zaskoczony.
- To nie tak, Jospeh - zaprzeczyła.
- Nie będę tracił czasu, aby uczyć cię, jak przekonać nieposłuszne dziecko do zmiany zdania. Jednak muszę zastanowić się, czy jesteś odpowiednią osobą, z którą mogę zrealizować nasz plan. Skoro takie drobne zadanie cię przerasta, chyba nie będziesz odpowiednia - zawyrokował mężczyzna.
- Jestem odpowiednią osobą! Dzisiaj ostatecznie rozwiąże problem z Mel - odpowiedziała stanowczo.
- Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Czy Stephen na pewno, niczego nie podejrzewa? - zapytał
- Oczywiście, że nie - powiedziała rozbawiona. - Możesz mi tylko zdradzić jakim cudem twój syn godzi się na zamianę narzeczonej? Jemu to nie przeszkadza? - dopytywała zaciekawiona.
- Widzisz, ja umiałem wytłumaczyć mojemu synowi, że na tym małżeństwie tylko skorzysta. Liczę, że ty również przemówisz córce do rozsądku - powiedział znudzony.

- Kochanie musisz już iść? - młoda blondynka spojrzała łakomym wzrokiem na ubierającego się blondyna. Joseph Walton był zdecydowanie mężczyzną zasługującym na uwagę. Był wysoki i miał wysportowaną sylwetkę, ponieważ silne mięśnie zawsze odznaczały się pod dopasowanymi koszulami. Blond włosy zawsze nosił krótko przystrzyżone, a jego niebieskie tęczówki otaczały niewiarygodnie długie rzęsy. Całą jego postać otaczała aura tajemniczości. Był mężczyzną dla którego każda kobieta straciła by głowę. Amelia dokładnie obserwowała go, gdy teraz wkładał koszulę. Miała doskonały widok na jego wyrzeźbiony tors.
- Przykro mi skarbie, wiesz, że jestem już spóźniony - odpowiedział i pochylił się, aby pocałować dziewczynę na pożegnanie. Blondynka przylgnęła mocno do niego i objęła go. Rozchyliła usta, aby pogłębić pocałunek. Czuła jak mięśnie mężczyzny napinają się.
- Ale, ja tak ładnie proszę, żebyś został - powiedziała zalotnie i zaczęła rozpinać koszulę, którą przed chwilą zapiął blondyn.
- Amelia, wiesz, że nigdy ci nie odmawiam, ale naprawdę muszę już iść - Jason niechętnie wyplątał się z ramion dziewczyny.
- A kiedy znowu się spotkamy? - zapytała tęsknie. Zawsze była gotowa, aby spotkać się z Waltonem. Nie łączyła ich miłość, ale zawsze miło spędzali czas w swoim towarzystwie. Przy Jasonie blondynka czuła się spełnioną kobietę. Mężczyzna zawsze dobrze wiedział jak sprawić jej przyjemność.
- Zadzwonię jak będę miał czas - odpowiedział i zaczął zbierać resztę swoich rzeczy z podłogi.
- Idziesz teraz do Melly? - zapytała zazdrosna kobieta. Dobrze wiedziała, że jej kochanek ma poślubić siostrę Melissy po jej śmierci. 
- Oczywiście, że nie. Skąd ten pomysł? - powiedział zdumiony. - Zazdrość ci nie pasuje - dodał po chwili rozbawiony.
- Nie mogę znieść myśli, że już niedługo poślubisz tą idiotkę - wypaliła poddenerwowana.
- Przecież dobrze wiesz, że niczego sobie nie obiecywaliśmy. Łączy nas tylko seks, wiedziałaś od początku, że jestem zaręczony - powiedział spokojnie.
- Tak, ale twoją żoną miała zostać Melissa, a teraz po jej śmieci ma ją zastąpić Melanie. Jak możesz się na to zgadzać? Nie chciał byś się zakochać i poślubić kobietę, którą kochasz? - dopytywała zaciekawiona. Mimo iż spotykał się z mężczyzną od kilku miesięcy, tak naprawdę go nie znała. Rzadko kiedy rozmawiali, a kiedy Amelia chciała go o coś zapytać, odpowiadał wymijająco.
- Czyżbyś mówiła o sobie? - zapytał zirytowany.
- Nie, to nie tak. Po prostu pytam tak hipotetycznie - zaprzeczała blondynka.
- To nie pytaj - odpowiedział i szybko opuścił  pokój hotelowy, zostawiając zdumioną kobietę.

- Skarbie, musimy porozmawiać - powiedziała tajemniczo matka do córki, gdy tylko ta przekroczyła próg domu. Brunetka zdziwiła się na widok rodzicielki w domu. Starała się spotykać z Matthew, gdy nie było nikogo w domu, aby nikt nie zauważył jej nieobecności. A dzisiaj straciła poczucie czasu. Zawsze, gdy jest z Mattem czas biegnie za szybko, a dzisiaj chłopak umiejętnie starał się odwrócić jej uwagę od wszystkich problemów. Gdy pomyślała o tym co robili dzisiaj po południu, zaczerwieniła się. Po chwili spojrzała na matkę.
- O co chodzi? Jeżeli nadal chcesz mówić mi, że mam wyjść za Jasona, to nie licz na to. Nie zrobię tego - odpowiedziała oburzona.
- Tak. Nadal chcę abyś poślubiła syna Josepha - rzekła stanowczo.
- Chyba nie mówisz poważnie? - wykrzyczała ciemnowłosa dziewczyna, przybierając zdziwiony wyraz twarzy.
- Melanie, czy ty nie rozumiesz, że tutaj nie chodzi wyłącznie o ciebie? Od tego zależy honor twojej rodziny, a przede wszystkim honor twojego ojca. To on i Joseph Walton postanowili, że nasza córka i jego syn staną się małżeństwem. Tak było zaplanowane od ponad dwudziestu lat! - powiedziała wyraźnie Eleanor, wygładzając spódnicę od Chanel.
- Wiem o tym, ale chodziło o najstarszą córkę, czyli o Melisse! To ona miała zostać żoną Jasona. Byli parą! Jak możesz teraz mnie zmuszać abym ją zastąpiła? Przecież w ogóle nie znam tego mężczyzny i nie sądzę, aby jemu też było wszystko jedno, którą siostrę poślubi - brunetka szybko wymyślała kolejne argumenty, które miały uchronić ją przed tym niezaplanowanym małżeństwem.
- Skarbie, syn Josepha doskonale rozumie, że żyje w takiej a nie innej rodzinie i musi spełnić rodzinny obowiązek - odpowiedziała naburmuszona matka, nie rozumiejąc jak jej córka ma czelność sprzeciwiać się jej decyzji.
- Ja tego nie zrobię. Nie wyjdę za niego, nie licz na to!
- Ty nie rozumiesz. Ja nie pytam cię o zdanie, to już jest postanowione. Ty i Jason weźmiecie ślub 30 sierpnia, tak jak to było zaplanowanie. Nie przyjmuje twojej odmowy - wypowiedziała kobieta i wróciła do przeglądania zaproszeń na przyjęcia organizowane przez jej przyjaciółki. Melanie szybko podeszła do matki i wyrwała z jej ręki listy.
- To ty nie rozumiesz matko! Mam dwadzieścia lat i nikt nie może mnie zmusić do zrobienia czegoś, na co nie mam ochoty. Nigdy nie wyjdę za narzeczonego siostry! Nie pojmuję jak możesz być tak obłudna i planować to wariactwo tydzień po śmierci Melissy. Żal mi ciebie. Dla ciebie liczy się tylko opinia innych ludzi i to czy wywołamy skandal. Jak możesz nie myśleć o tym, co dla mnie dobre? Dlaczego każesz mi wyjść za mężczyznę, którego widziałam kilka razy w życiu? Czy ja nie mam prawa do szczęścia? Do miłości?
- Och proszę cię! - zaśmiała się Eleanor. - Jesteś taka głupiutka. Kto w naszej sferze myśli o miłości? Ona nie jest nikomu potrzebna. Powinnaś się cieszyć, w końcu nie wydaję cię, za jakiego podstarzałego dziadka. Jason to młody i przystojny mężczyzna, który zapewni ci wszystko.
- Nie potrzebuje wszystkiego! Chcę być tylko szczęśliwa - wyszeptała wstrząśnięta brunetka.
- Nie zamierzam z tobą dyskutować. Ślub się odbędzie, czy tego chcesz czy nie!
- Nigdy się na to nie zgodzę - wykrzyczała dziewczyna i spojrzała wyzywająco na matkę.
- A to się jeszcze okaże - powiedziała spokojnie kobieta i podeszła do córki. W ręce trzymała grubą kopertę, po czym zaczęła z niej wyciągać zdjęcia.
- Co to za zdjęcia matko? - zapytała z ciekawości
- Powiedziałam ci, że dojdzie do ślubu czy tego chcesz czy nie - powiedziała spokojnie, po czym podała córce zdjęcie jej i Matthew.
- Nie zrobię tego. Skąd to masz? Wiesz o Matthew? - dopytywała zdumiona. Nie spodziewała się, że ktoś tak szybko odkryje prawdę o niej i jej ukochanym.
- Tak, wiem, że coś łączy cię z tym chłopakiem - odpowiedziała zaciekawiona.
- Kazałaś mnie śledzić? Stąd masz te zdjęcia? - powiedziała wstrząśnięta.
- Tak, od kilku tygodni byłaś obserwowana przez prywatnego detektywa, którego wynajęłam - potwierdziła brunetka.
- Jak mogłaś?
- Naprawdę myślałaś, że jesteś taka sprytna i nikt o tym nie wie, że wymykasz się wieczorami i chodzisz do tego prostaka - wykrzyczała Eleanor
- Nie mów tak o nim! Ja go kocham! Będziemy razem, czy na to pozwolisz czy nie - rzekła pewnie.
- O mój Boże. Ty naprawdę zakochałaś się w takim biedaku? Nie spodziewałam się tego po tobie - ironizowała kobieta.
- Tak, jestem w nim zakochana całym sercem. Teraz nie masz prawa oczekiwać, że wyjdę za Jasona. Nigdy nie zdradziłbym Matta w taki sposób - odrzekła dumnie.
- Myślę, że skoro tak bardzo kochasz tego prostaka, to nie chciałabyś, aby stało mu się coś złego - powiedziała przenikliwie matka.
- Nie rozumiem, o czym ty mówisz? - zapytała zmartwiona.
- Sugeruję, że jeśli odmówisz po raz kolejny ślubu z Waltonem, to biedny Matt może źle skończyć - zasugerowała brunetka.
- Nie posunęłabyś się tak daleko - odpowiedziała zdumiona.
- Jeszcze nie wiesz do jakich rzeczy jestem zdolna. aby tylko osiągnąć cel - zapewniła Eleanor. - Mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję i nie przekonasz się o tym.
- Nie wierze ci! Kłamiesz! Robisz to tylko dlatego, abym zgodziła się na ślub - odpowiedziała zrozpaczona.
- Czy na pewno chciałabyś mnie sprawdzić Melly? - zaproponowała. - Myślę, że po moim jednym telefonie, Mattowi mógłby przytrafić się jakiś przykry wypadek.
- Ty nie żartujesz? Byłabyś w stanie zabić człowieka, aby unikać skandalu? - powiedziała wzburzona. - Ojciec o tym wie? To on to zorganizował? Na pewno nie! On nie jest taki jak ty - dodała Melanie.
- Stephena tutaj nie ma skarbie. Jesteśmy tylko my dwie i w tej chwili, decydujesz o życiu tego biednego młodzieńca. Czy chciałabyś, aby za wszą miłość zapłacił najwyższą cenę? Czy nie kochasz go aż tak bardzo, by poświecić się dla niego?
- Dobrze, dostaniesz to czego tak bardzo chcesz. Poślubię Jasona Waltona. Musisz tylko obiecać, że Matthew nic się nie stanie! - powiedziała rozpaczona, po chwili zastanowienia młoda Cargill.
- Oczywiście, zostawię go w spokoju - odpowiedziała zadowolona kobieta.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że od tej pory cię nienawidzę matko. Jesteś w stanie zniszczyć mi życie, odebrać mi ukochanego, byleby tylko zdobyć więcej pieniędzy i zainteresowania mediów. Nienawidzę cie całym sercem, tak samo jak Jasona. Nigdy nie będę w stanie żywic do niego jakiś głębszych uczuć. Brzydzę się wami! - powiedziała rozżalona dziewczyna i zaczęła kierować się do wyjścia.
- Melanie, czy nie zapomniałaś o czymś? - zapytała rozradowana brunetka.
- O czym? - zapytała zrozpaczona Mel.
- Chyba musisz powiedzieć Matthew, że więcej się z nim nie spotkasz. Proponuję, abyś zrobiła to teraz, telefonicznie, przy mojej obecności - postanowiła Eleanor.

Nie wiem czemu publikuję to dopiero teraz, skoro rozdział był już napisany zaraz po dodaniu tego ostatniego. Wiem, że teraz już pewnie nikt tu nie zagląda i pewnie nikt tego nawet nie zobaczy, ale czuję wewnętrzną potrzebę skończenia chociaż mojego jednego bloga, a tą historię polubiłam najbardziej i nadal wiem co planowałam i jak to wszystko ma się zakończyć. Może to przez sesję, szukam innych ciekawszych zajęć, niż nauka, jednak obiecuję iż ta historia zostanie zakończona. Będze mi bardzo miło, jeżeli dacie znać, że ktokolwiek jeszcze pamięta o mnie i o tej historii. Pozdrawiam ;) 

Obserwatorzy

Layout by Yassmine